Sukienki, sukienki, wszędzie sukienki
Gdy córa była mała (2-3latka) nie znosiła sukienek ani spódniczek, w grę wchodziły tylko same spodnie i to najlepiej dresowe.
Pamiętam jaka byłam przerażona, że córcia w przeciwieństwie do mnie nie lubi chodzić ubrana "po dziewczyńsku"
Na szczęście gdy zaczęła chodzić do przedszkola wszystko się zmieniło i odtąd, w szafie jest raptem jedna para spodni, a reszta to sukienki i spódniczki.
Ostatnio liczba sukienek Joanny zdecydowanie się powiększyła, za sprawą moich szyciowych przygód.
Prezentowałam już sukienkę robioną wg wykroju z papvero.
Ale zanim ona powstała uszyłam jej na tzw. czuja, odrysowując od gotowych ubrań.
Oto kilka z nich